sobota, 13 czerwca 2015

Brak cukru w cukrze

Jedna moja znajoma, osoba o poglądach radykalnie odmiennych od moich (ateistka, weganka, zwolenniczka aborcji, małżeństw homoseksualnych itd.), zaprosiła mnie ostatnio na listę dyskusyjną ludzi ze swojego kręgu światopoglądowego, dodając następujący komentarz:
„Dla mnie jest bardzo cenne, że znam osobę z »tamtej strony«, z którą można porozmawiać :D niestety większość katolików, których znam, to albo fanatycy albo hipokryci, mający gdzieś 10 przykazań, ale biegający co chwila do kościoła. A przecież wiem, że to niemożliwe, żeby to środowisko nie miało ludzi normalnych, więc ta znajomość w jakimś sensie ratuje mnie też przed jednostronnym widzeniem świata”.
Wypowiedź Ani uważam za jeden z największych komplementów, jakie miałam okazję usłyszeć. Sama Ania jest osobą niezwykle kulturalną i skrajnie różne poglądy nie przeszkadzają nam w podtrzymywaniu sympatycznej i owocnej relacji. Ale jej wypowiedź przypomniała mi na nowo bolesny fakt, że najczęstszą przyczyną odrzucania i gwałtownej krytyki Kościoła i wiary chrześcijańskiej jest niestety niegodne zachowanie samych katolików. Ilekroć udawało mi się nawiązać kontakt z kimś, kto gwałtownie atakował Kościół i religię, tylekroć rozmowa dochodziła do punktu, w którym okazywało się, że osoba ta została zgorszona antyświadectwem ludzi wierzących (zarówno świeckich, jak i — jeszcze częściej — księży) albo wręcz zraniona i skrzywdzona przez reprezentantów Kościoła. Ludzie spoza Kościoła nieźle orientują się w zasadach chrześcijaństwa i doskonale widzą, kiedy ludzie nazywający siebie chrześcijanami prezentują postawy z zasadami tej religii niezgodne.
Piszę o tym dzisiaj, bo na ten sam temat mówi, waląc prosto w oczy, patron dzisiejszego dnia, św. Antoni Padewski:
„Kto napełniony jest Duchem Świętym, ten przemawia różnymi językami. Różne języki — to różne sposoby świadczenia o Chrystusie, a zatem: pokora, ubóstwo, cierpliwość, posłuszeństwo. Przemawiamy nimi wtedy, gdy inni widzą je w nas. Mowa zaś jest skuteczna wówczas, kiedy przemawiają czyny. A zatem proszę was, niechaj zamilkną słowa, a odezwą się czyny. U nas tymczasem pełno słów, ale czynów prawdziwe pustkowie. Dlatego Pan zapowiada nam karę, jak to zapowiedział drzewu figowemu, na którym zamiast owoców znalazł same tylko liście. »Obowiązkiem głosiciela — mówi święty Grzegorz — jest wypełniać to, co się głosi«. Daremna jest znajomość Prawa u tego, kto uczynkami obala to, czego naucza”.
Kazanie I, 226 (z godziny czytań)
Często z ateistami mam znacznie lepsze relacje niż z katolikami, zwłaszcza księżmi. Nie jest to przypadek; księża i zakonnicy, którzy wystawiają katolicyzmowi antyświadectwo, odpychając ludzi od wiary, bardzo mnie irytują i gorszą. Jestem cięta szczególnie na jedną postawę: olewania obowiązków i zobowiązań zakonnych i kapłańskich przy pełnym samozadowoleniu. Totalne zeświecczenie i rozleniwienie, tumiwisizm, linia najmniejszego oporu, ręka rękę myje. Czy się stoi, czy się leży, pełna taca się należy. Krytykuję ich, a oni mają do mnie pretensje. Niestety, wyznaję zasadę: „Jakżeś się najął za psa, to szczekaj jak on”; i naprawdę o wiele bardziej wolę mieć do czynienia z ateistami, którzy się za tego psa nie najmowali, niż gośćmi, którzy ze swego stanu w Kościele chcą czerpać profity (stosunkowo lekka praca, pełne utrzymanie, brak trosk materialnych i niepewności o przyszłość, szacunek ludzi itd.), ale dotrzymywać związanych z nim obowiązków (choćby tak lekkich jak noszenie stroju duchownego) już nie chcą.
Na koniec kropka nad „i” od księdza poety, Janusza Pasierba:
„Warto by zrobić kiedyś rachunek sumienia z tego, jaki stworzyliśmy sobie wizerunek Kościoła, który często przekazujemy innym. Czy przypomina on oblubienicę z Pieśni nad pieśniami, czy raczej starą damę, co siedzi na kanapie i ma za złe? Czy chrześcijaństwo w naszej realizacji i naszym przekazie jest wspaniałą przygodą z Bogiem, ryzykowną i trochę szaloną, czy nudną rutyną, tępym szablonem, praniem mózgów w letniej wodzie święconej? Czy w naszym przeżywaniu i głoszeniu Kościoła jest poezja? Przecież Chrystus był poetą. Czy chrześcijaństwo jest dla nas pierwiastkiem dynamizującym umysł i serce, odświeżającym wizję świata, poszerzającym wyobraźnię i pogłębiającym wrażliwość o nowe wymiary?”
Dodałabym jeszcze: Czy jesteśmy posłuszni nauczaniu Kościoła, jego Tradycji i zwyczajom, i z pokorą uczestniczymy w katolickiej liturgii i formach pobożności; czy też tworzymy de facto nową, prywatną religię i nowy kult na miarę naszych indywidualnych zachcianek i pomysłów, nazywając to, nie wiadomo dlaczego, nauczaniem i liturgią Kościoła katolickiego? To także kompromituje katolicyzm. Naprawdę, ateiści i antyklerykałowie z reguły doskonale wiedzą, o co chodzi, i odrzuca ich bubel, który prezentujemy. Odpowiemy kiedyś za to...

piątek, 12 czerwca 2015

Dwa lata

Równo dwa lata temu, 12 czerwca 2013 r., odbyła się obrona mojej pracy doktorskiej z teologii. Czas, który od tamtej chwili upłynął, był trudny, ale bardzo owocny. Dzięki Ci, Panie, za wszystko, co wydarzyło się przez te dwa lata!
Myślę, że nie miałabym tytułu doktora, gdyby nie bł. Michał Czartoryski, męczennik Powstania Warszawskiego, patron dzisiejszego dnia. A było to tak:
Bardzo mi zależało, żeby na obronie pracy był mój najlepszy przyjaciel, dominikanin, o imieniu Michał. Wiedziałam, że będzie moim palladium — jeśli będzie ze mną, będzie się za mnie modlił, dam sobie radę ze wszystkim. Mój kochany promotor rozumiał mnie i starał się załatwić taki termin, żeby Michał mógł być wtedy w Krakowie. Niestety, nagle okazało się, że jeden z recenzentów wyjeżdża i termin obrony niespodziewanie został wyznaczony na za kilka dni, na datę, kiedy Michał musiał być gdzie indziej. Był to właśnie 12 czerwca. Przygnębiona, zwróciłam się do bł. Michała: „Błogosławiony Michale, Michał miał być na obronie i miał mnie wspierać. Niestety nie udało się, więc teraz ty, także dominikanin i także Michał, musisz go zastąpić. To jest twój dzień. Oddaję wszystko, całą obronę pod twoją opiekę”.
Prezentację pracy, mimo zdenerwowania, przedstawiłam sprawnie. Potem recenzenci przeczytali fragmenty recenzji i podali pytania, na które mam odpowiedzieć. Wtedy nastąpiła awaria — jeden z recenzentów zadał dwa pytania, które wywołały w mojej głowie czarną dziurę. Po prostu nic, null. Wiedziałam, że nic. Po prostu coś się stało, wpadłam w czarną dziurę i nie mam nawet żadnego pomysłu, jak ściemniać, żeby przynajmniej sprawić dobre wrażenie. Zaczęłam odpowiadać na pozostałe pytania i gorąco modlić się w duchu do bł. Michała o ratunek. Chwila klęski zbliżała się nieuchronnie... Wtem nagle jeden z członków komisji zadał recenzentowi nie związane z tematem pytanie i zaczęli ze sobą dyskutować. Coraz goręcej... I tak moja obrona zeszła w cień. Po kilku minutach wymiany zdań obu profesorów przewodniczący komisji zabrał głos, podziękował mi uprzejmie, oznajmił, że jest już późno i moje odpowiedzi są wystarczające. To był po prostu cud. Cud sprawiony przez bł. Michała.
W podziękowaniu napisałam dla niego tekst, przeczytajcie: Ziarno, które obumarło.
Uznaję bł. Michała, oprócz św. Tomasza z Akwinu, za patrona wszystkiego, co od tamtej chwili przed dwoma laty robię jako teolog. I bardzo polecam go wam wszystkim jako patrona. Bł. Michale, módl się za nami!


Zdjęcie bł. Michała pochodzi ze strony http://www.alexiagb.pl/michal.html. Inne cenne zdjęcie bł. ojca Michała publikowałam tu: Kim jest dominikanin.

wtorek, 2 czerwca 2015

Jedni drugich

Szukając pewnego cytatu, wpisałam w BibleWorks frazę „jedni drugich” i oto, co znalazłam:

Rz 12,10
W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie!

Rz 14,13
Przestańmy więc wyrokować jedni o drugich. A raczej to zawyrokujcie, by nie dawać bratu sposobności do upadku lub zgorszenia.

Rz 16,16
Pozdrówcie wzajemnie jedni drugich pocałunkiem świętym!

1 Kor 11,33
Tak więc bracia moi, gdy zbieracie się by spożywać wieczerzę poczekajcie jedni na drugich!

Ga 5,26
Nie szukajmy próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i wzajemnie sobie zazdroszcząc.

Flp 2,3
...niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie.

Kol 3,13
...znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy!

1 Tes 5,11
Dlatego zachęcajcie się wzajemnie i budujcie jedni drugich, jak to zresztą czynicie.

1 P 1,22
Skoro już dusze swoje uświęciliście, będąc posłuszni prawdzie celem zdobycia nieobłudnej miłości bratniej, jedni drugich gorąco czystym sercem umiłujcie.

Pismo Święte samo prowadzi.