czwartek, 18 lutego 2016

Kultura według III RP (a nawet początków IV)

Fragment wywiadu ze scenografem Małgorzatą Szczęśniak, żoną reżysera Krzysztofa Warlikowskiego (i to z „Wyborczych” Wysokich Obcasów!)
„Gdzie mamy grać? W namiocie? Taką propozycję dostaliśmy kiedyś od miasta. «Kupimy wam piękny namiot», powiedzieli. To jest dla mnie niepojęte! Ostatecznie chyba prawie 40-milionową Polskę powinno być stać na parę budynków, które pokazują nowoczesne myślenie o sztuce. W Warszawie nie ma ani jednego nowoczesnego teatru, tylko same kurniki. To jest moim zdaniem oburzające. Teatr Powszechny to jakaś szopa, Współczesny to salka przyparafialna, Muzeum Sztuki Nowoczesnej dostało sklep meblowy, a my mamy siedzibę w garażu na śmieciarki. To właśnie proponuje nam nasza III Rzeczpospolita, tyle mogą nam dać urzędnicy. A cała Warszawa nam tego zazdrości? Czego? Że mamy śmieciarki? Że mieliśmy nieogrzewaną salę prób pokrytą grzybem i toaletę na zewnątrz, w której można się było nabawić zapalenia pęcherza? Tego nam zazdroszczą?”

Za to są pieniądze na kolejne Rady Narodowego Programu Rozwoju Humanistycznego (i krzyk, jak ktoś wreszcie poszedł po rozum do głowy i to ciało zlikwidował), centra i instytuty dublujące pracę ministerstw, wynagrodzenia na pisanie kolejnych programów i strategii.
A dotarłam do tego tekstu, ponieważ od znajomego, świetnego śpiewaka holenderskiego, dowiedziałam się, że przedstawienie „Wozzecka” Albana Berga, w którym będzie śpiewał, w Holenderskiej Operze Narodowej w Amsterdamie, będzie reżyserował właśnie Warlikowski. Polak reżyserujący w Operze w Amsterdamie, i to w chwili uroczystych obchodów jej pięćdziesięciolecia! Inny Polak, Krzysztof Pastor, jest stałym choreografem holenderskiego baletu narodowego. I to jest właśnie promocja Polski za granicą. Ale o takich rzeczach w mediach, ani lewych, ani prawych, się nie pisze. Ważniejsze są pokrzykiwania polityków i ich cyngli dziennikarskich na siebie (dzisiaj na topie akurat kwity na Wałęsę, ataki na rząd — temat wiecznie żywy jak Lenin, i złapanie mordercy, który uciął głowę ofierze).



A swoją drogą, jeśli już lewicowo-liberalni politycy chcą prowadzić politykę antyhomofobiczną, to dlaczego wkładają pieniądze w odbudowę i całodobową ochronę plastikowego paskudztwa, naprawdę wieśniackiego i ohydnego, zamiast zbudować teatr zdolnemu reżyserowi, który wcale nie ukrywa podobnych skłonności? Ja poproszę o takie docenianie homoseksualizmu, jeśli jakieś być musi.
Kojarzy mi się z tym inny fragment z wywiadu ze Szczęśniak, gdzie mówi ona o hołdowaniu rozrywce zaspokającej niskie gusta gawiedzi kosztem finansowania kultury i sztuki. To najlepsze podsumowanie polityki kulturalnej salonu III RP, do którego, żeby było śmieszniej, Szczęśniak i Warlikowski sami należą:
„W ramach polskiej fantazji mieści się jeszcze co najwyżej stadion za ileś miliardów. Nowoczesny teatr już nie bardzo. Szczególnie dla prywatnych sponsorów. Oni dają kasę tylko na komercyjne teatry, gdzie pan prezes z panem dyrektorem będą się mogli spotkać na promocji buta, wypić whisky, mrugnąć do siebie oczkiem i już. Tak się w Polsce załatwia sponsoring. Bo jaką korzyść może mieć prywatny sponsor ze wsparcia takiego artystycznego teatru jak nasz? Warlikowski nie napije się z nim drinka, bo nie znosi raucików. Poza tym cały czas intensywnie pracuje. Może ich wnukowie zrozumieją, że warto dawać na ambitną sztukę, a nie wspomagać populistyczną rozrywkę, w którą chcieliby zamienić teatry”.

Chciałabym wierzyć, że w IV RP te priorytety się zmienią. Choć o 5% na korzyść kultury...