poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Ireneusz z Lyonu zaorał

Z dzisiejszej (25 kwietnia, św. Marka Ewangelisty) godziny czytań:

Chociaż na świecie różne są języki, to jednak jedna jest i ta sama moc tradycji. I nie inaczej wierzą, i nie inaczej uczą te kościoły, które zostały założone w Germanii, i te, które istnieją w Irlandii, i te, które istnieją wśród Celtów, i te, które są na Wschodzie, i te, które są w Egipcie, i te, które są w Libii, i te, które zostały założone w środku świata [Rzymie, przyp. mój]; jak słońce, dzieło Boga, jedno i to samo jest na całym świecie, podobnie i przepowiadanie prawdy wszędzie jaśnieje i oświeca wszystkich ludzi, którzy chcą dojść do poznania prawdy. I nawet najlepszy mówca spośród rządców Kościoła nie powie niczego innego, niż to zostało przekazane (nikt bowiem nie jest większy od Mistrza); także słaby w mowie nie pomniejszy tradycji. Skoro bowiem jedna jest i ta sama wiara, dlatego nie powiększy jej ten, kto może o niej wiele powiedzieć, ani niczego nie ujmie ten, kto może powiedzieć mniej.
Może nie powinnam o tym pisać, ale dzieło, z pochodzi którego ten cytat, nosi tytuł Adversus haereses (Przeciwko herezjom). Zastanawiam się, jak w tym kontekście powinni być oceniani wszyscy aktualni purpuraci mówiący o różnych interpretacjach nauczania w sprawie małżeństwa i rodziny, w zależności od uwarunkowań danego Kościoła lokalnego, i generalnie cała sprawa synodu o rodzinie oraz adhortacji papieża Franciszka Amoris laetitia?
Święty Ireneusz z Lyonu, żyjący w II wieku, rozsiekał na plasterki w swym sławnym dziele wszystkie ówczesne herezje. Podobno jest ono dzisiaj zdumiewająco aktualne. (W każdym razie tak twierdzi mój znajomy, autor książki Apostazja w Adversus haereses Ireneusza z Lyonu).