poniedziałek, 17 grudnia 2012

Od nas zależy, czy będzie tutaj muzeum

Źródło: Dominikanie Kraków
Na niedzielnej mszy konwentualnej 16 grudnia odbyła się piękna i historyczna uroczystość — nie jest to wcale określenie na wyrost. Przeor dominikanów krakowskich poświęcił krzyż, który stanie na szczycie sygnaturki na dachu bazyliki Świętej Trójcy, a także metalową kulę i przedmioty, które zostaną do niej włożone na świadectwo dla przyszłych pokoleń. O takich wydarzeniach czyta się w książkach...
Trwa gruntowny remont dachu bazyliki i przy tej okazji otwarto podobną kulę, zamontowaną 149 lat temu, podczas odbudowy naszego kościoła po strasznym pożarze Krakowa, jaki strawił go w 1850 roku. Był rok 1863, trwało Powstanie Styczniowe, o czym nie zaniedbano wspomnieć w piśmie dla potomnych (czyli nas), a nasz bezcenny kościół o mało nie został utracony na zawsze. Po pożarze dobiły go dwie katastrofy budowlane, a w końcu doszło do tego, że władze chciały go oddać jezuitom... A jednak mimo wielkich trudności materialnych i kolejnych ciosów losu mała wówczas garstka krakowskich dominikanów zdołała go dla nas ocalić! A relacji z tego wydarzenia słuchało się jak opisu odbudowy świątyni z Księgi proroka Aggeusza...
Spełniliśmy prośbę naszych przodków sprzed 150 lat, którym zawdzięczamy miejsce, gdzie możemy się dzisiaj modlić: ówczesnych braci dominikanów, prezydenta miasta, arystokratów finansujących odbudowę, mistrzów kamieniarskich, stolarskich i kotlarskich. Modliliśmy się o ich zbawienie. Gdy przeor czytał kolejne nazwiska i funkcje, a my powtarzaliśmy modlitwę za ich dusze, w szczelnie wypełnionym kościele było cicho jak makiem zasiał. Ci wszyscy ludzie, o których wcześniej nigdy nawet nie słyszałam, nagle jakby zmaterializowali się wśród nas, obecni i bliscy...
Ojciec Paweł mówił w kazaniu o wielu wzruszających rzeczach, ale jedna z nich poruszyła mnie szczególnie: Tak jak tamtym ludziom, ich wierze i postawie zawdzięczamy, że mamy się dzisiaj gdzie modlić, tak od nas samych, od naszego postępowania i naszej wiary zależy, czy za dwieście czy ileś lat, gdy kula na sygnaturce po raz kolejny zostanie otwarta, w bazylice na Stolarskiej będzie muzeum, czy też nasi przyszli bracia i siostry w wierze będą się nadal w niej modlić. Od nas zależy, czy przekażemy im wiarę...
Aż poczułam zimno przy kręgosłupie. Nigdy wcześniej o tym nie myślałam. To jest temat na rachunek sumienia w tym ostatnim tygodniu oczekiwania na przyjście Pana. Czy ja czuję się odpowiedzialna za tych ludzi, którzy nadejdą po mnie? Czy żyję tak, że oni pozostaną chrześcijanami?

Zdjęcia przedmiotów włożonych do kuli w 1863 roku znajdują się w fotogalerii na stronie klasztoru krakowskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz