piątek, 7 listopada 2014

Dostałam moskalika :)))

Pan Piotr J. Ochwał napisał na moją cześć moskalika. Jest mi bardzo miło :) Oto on:

Rzeknij: pani Dominika
Nie zna się na starym mszale!
Wnet oberwie twoja grdyka
W nawie, przy konfesjonale.

Piotr Ochwał, oprócz tego iż jak pies gończy zapamiętale ściga w Internecie wszelkich bajzelarzy, kryptoheretyków i demoralizatorów niszczących liturgię i Kościół katolicki, szczególnie jeśli są posiadaczami celebretów, czyli osobami bardziej niż inne powołanymi do troski o Kościół i dawania dobrego przykładu, przejawia nieprzeciętny talent poetycki. Jestem naprawdę pod wrażeniem :)
A oto dwa inne przykłady spośród wielu, które zaprezentował w ciągu zaledwie kilkunastu minut w jednej fejsbukowej dyskusji; pierwszy to znowu moskalik, drugi — klasyczny limeryk:

Mówisz, że kardynał Burke
Złamał posłuszeństwa słowo?
Czekaj, dorwę ja dwururkę,
Spadnie łeb twój. Odpustowo.
Raz ojciec Bergoglio majonez
Przemycić chciał na Peloponez.
Lecz zjadł go po drodze,
Przestraszył się srodze,
Po prostu: zabrakło cojones...

Ponieważ mnie też bardzo bawi składanie limeryków (a także poematów trzynastozgłoskowcem), przy okazji po raz pierwszy publikuję dwa moje limeryki, napisane przed laty na cześć znajomych dominikanów:

Prosiła raz Olga Gałuszkę,
By pomógł jej pielić pietruszkę.
„Nie mogę — tak rzecze,
Wszak lata już nie te”.
Więc biedna wciąż płacze w poduszkę.
Z Dawidem pojeździć na rolkach
Pragnęła gorąco Mariolka.
Lecz chętnych zbyt wiele
Jest w każdą niedzielę,
Została jej tylko więc scholka.

Wszystkich was zachęcam do zabawy w pisanie limeryków i moskalików. Świetna rozrywka :))) Więcej informacji np.:
Moskalik (Wikipedia)
Limeryk (Wikipedia)
Polska Strona Limerykowa

niedziela, 2 listopada 2014

Prekursorzy aggiornamento

Na większą cześć i chwałę Pana Boga Wszechmogącego w Trójcy Świętej Jedynego, a nam na pożytek nasz zbawienny czyta nam dzisiaj Kościół Święty, Matka nasza:
„W tym to czasie wystąpili spośród Izraela synowie wiarołomni, którzy podburzyli wielu ludzi, mówiąc: »Pójdźmy zawrzeć przymierze z narodami, które mieszkają wokoło nas. Wiele złego bowiem spotkało nas od tego czasu, kiedyśmy się od nich oddalili«. Słowa te w ich mniemaniu uchodziły za dobre. Niektórzy zaś spomiędzy ludu zapalili się do tej sprawy i udali się do króla, a on dał im władzę, żeby wprowadzili pogańskie obyczaje. W Jerozolimie więc wybudowali gimnazjum według pogańskich zwyczajów. Pozbyli się też znaku obrzezania i odpadli od świętego przymierza. Sprzęgli się też z poganami i im się zaprzedali, aby robić to, co złe”.
1 Księga Machabejska, drugie czytanie w Godzinie Czytań
Spójrzcie. Przecież „Pójdźmy zawrzeć przymierze z narodami, które mieszkają wokoło nas. Wiele złego bowiem spotkało nas od tego czasu, kiedyśmy się od nich oddalili” to jest dokładnie motywacja kościelnego aggiornamento. Upodobnienie się do zeświecczałych obyczajów świata zachodniego i likwidacja prawdziwego łacińskiego rytu liturgicznego, rozluźnienie obserwancji zakonnych, odgórne zniesienie wielu dobrze zakorzenionych zwyczajów pobożnościowych miały ocalić Kościół rzymski przed utratą wiernych, spadkiem liczby powołań kapłańskich i zakonnych oraz innymi katastrofami rodem ze świata okrutnych bożków statystyki. I co, ocaliły? Dzisiaj, po 50 latach, już widać, że Kościół, owszem, w miarę ocalał, ale tam, gdzie te postępowe reformy wprowadzono w minimalnym możliwym zakresie. Tam zaś, gdzie wszystko ochoczo wdrożono (jak to wyglądało w realu, opisywałam w tekście: „Koniec rewolucji kulturalnej, czyli demitologizacja”; jest to autentyczne świadectwo mojej śp. krewnej), jest postchrześcijańska, postkapłańska, postzakonna pustynia.
Powiedzmy szczerze — opis Judei w czasach Antiocha Epifanesa to wierny obraz dzisiejszego Kościoła katolickiego w świecie zachodnim. Zamieńmy tylko znak obrzezania na znak stroju duchownego, a resztę czytajmy w kluczu akceptacji dla powtórnych małżeństw, stosunków homoseksualnych, przyjęcia przez zakonników świeckich obyczajów itd., itp. Czyż zdanie „Słowa te w ich mniemaniu uchodziły za dobre” nie stanowi trafnej charakterystyki poczynań kardynała Kaspera i spółki, a na naszym rodzimym poletku „Neo-PAX-u”, którego troskliwie przykryte pięknymi hasłami o realizowaniu odnowy soborowej korzenie światopoglądowe możemy w rzeczywistości wyśledzić u protagonistów francuskiej lewicy laickiej (ideowych mistrzów środowiska „Gazety Wyborczej”) i/lub dawnych kontaktów z ulicy Rakowieckiej*?
„Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4,12). Natchnione Słowo Boże odsłania prawdziwe motywacje wszystkich heroldów różnych aggiornamento w historii. Gdy się poszczególnym casusom starannie przyjrzymy, łatwo odkryjemy, że słowa o dobrym celu reform, mających pozwolić na uniknięcie utraty wiary i dobrych obyczajów, są tylko przykrywką. W rzeczywistości ludzie, którzy takie reformy usiłują wprowadzać, JUŻ są zeświecczeni, JUŻ utracili pobożność i religijne obyczaje, JUŻ zafascynowali się cudzą, wrogą własnej religii i tożsamości kulturowej cywilizacją, i chcą całą swoją społeczność przerobić na swoje.
(Drugi papierek lakmusowy, zdradzający takich „reformatorów”, to częsty element przymusu, siły, podstępu, inżynierii społecznej, psychomanipulacji, korzystania z aparatu władzy zewnętrznej; jest on dobrze widoczny i w sposobie wprowadzenia posoborowej reformy mszału, i obecnie w poczynaniach kardynała Kaspera).
„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach”.
Mt 7,15-20
Czyż nie obserwujemy właśnie tych owoców w Kościele zachodnim? Ale z dzisiejszego Słowa Bożego płynie także dobra wiadomość. Przeciw destrukcyjnym działaniom „reformatorów” prędzej czy później zawsze występują jacyś Machabeusze. I to jest widoczne już także dzisiaj: powstaje Francja, liczba tradycjonalistów katolickich (nie tylko w aspekcie liturgicznym, lecz także szerzej pojętej pobożności, ortodoksji, obserwancji, wręcz kultury katolickiej) gwałtownie rośnie w całej Europie, świeccy coraz głośniej domagają się od duchownych i zakonników zachowywania obowiązujących ich przepisów i obserwancji, a ustawka kardynała Kaspera wywołała prawdziwy bunt na pokładzie — tym razem już nie tylko świeckich, lecz także hierarchów.
Bo religia, czy szerzej kultura, pozbawiona zasad i związanej z nimi tożsamości naprawdę nie jest dla nikogo atrakcyjna. Grupy, które rezygnują z przestrzegania zasad i własnej tożsamości, które się „modernizują” i upodabniają do narodów ościennych — po prostu z czasem zanikają. O tym, jak to się odbywa, napiszę kiedyś oddzielny tekst, na przykładzie historii starożytnego Izraela. Wiele lat temu przygotowywałam na ten temat rozprawę doktorską u ks. prof. Waldemara Chrostowskiego; i choć z przyczyn losowych nie zdołałam jej ukończyć, wiele się dzięki niej nauczyłam.

* Wyjaśnienie dla młodzieży i niewarszawiaków: przy ul. Rakowieckiej w czasach komunistycznych mieściła się siedziba resortów siłowych. Stąd krążył dowcip, że najdłuższa ulica w Warszawie to Rakowiecka: zaczyna się Moskwą (chodzi o zburzone później kino Moskwa), dalej jest jednostka wojskowa, MSW, sierociniec i areszt, a kończy się kościołem i cmentarzem.