»Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.«Myślę sobie, że paradoksalnie to właśnie ta Mateuszowa perykopa (a nie ta, którą należało odczytać, czyli o soli ziemi i świetle świata) najlepiej pasuje do patrona dzisiejszego dnia. Tomaszowi robi się wielką krzywdę, przedstawiając go jako superwybitny umysł fruwający w przestworzach intelektu niedostępnych zwykłym śmiertelnikom, takim jak my. W rzeczywistości jego pisma są proste i łopatologiczne. Kojarzą mi się z żydowskimi dowcipami: „Po pierwsze, po drugie, po trzecie” czy też „Zawsze są dwa wyjścia. Jeśli to... to są dwa wyjścia. Jeśli tamto... to też są dwa wyjścia”. Drobiazgowe jak u żydowskiego sklepikarza krajanie szabasowego śledzia na kolejno konsumowane kawałeczki, wiązanie zdań w łańcuchy logiczne jak pęta sznurowadeł... W dzisiejszej epoce postmodernistycznego chaosu taki sposób prezentacji myśli może śmieszyć lub irytować, lecz w rzeczywistości jest najskuteczniejszym sposobem udostępniania treści obywatelom powoli i nie nazbyt lotnie myślącym. Tak myśli prostaczek, który pisze dla prostaczków.
Oczywiście prostaczek to oświecony. Ten intelekt dlatego działa tak sprawnie, że jest bezustannie oświetlany kontemplacją Boga. Tomasz był przede wszystkim mistykiem, który ciągle się modlił. Również uprawianie myślenia o Bogu (nieważne, teologicznego czy filozoficznego, taki oświeceniowo-pozytywistyczny redukcjonizm metodologiczny byłby dla niego niedorzecznością) było dla niego modlitwą. Inaczej niż dla dzisiejszych teologów, niestety także tomistycznych, którzy mówią, że modlitwa to jedno, a studium teologii drugie. Intelekt nie oświecany modlitwą kończy z reguły jak najgorzej i nie jest chyba przypadkiem, że tyle zrzuconych habitów i sutann u wybitnych niegdyś teologów. Ale żeby to zrozumieć, trzeba być prostaczkiem.
Jeśli wydaje Ci się, że pisanina świętego Tomasza jest dla Ciebie za trudna, to znaczy, że jest ona właśnie dla Ciebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz