piątek, 18 maja 2012

Pani Sprzątaczka

U krakowskich dominikanów pracuje Pani Sprzątaczka. Pani Sprzątaczka jest dostojną, starszą, krakowską matroną. Przychodzi w żakiecie, a zimą w płaszczu i kapeluszu, po czym przebiera się do pracy. Zakłada fartuch i szaleje w bazylice z odkurzaczem, mopem czy innymi insygniami swojego zawodu. Pod koniec pracy oporządza się, chowa fartuch, przebiera się z powrotem w elegancki strój.
Pani Sprzątaczka pracuje przy sprzątaniu kilka godzin dziennie. Fartuch służy jej do ochrony ubrania przed zniszczeniem. Potem go zdejmuje i wraca do domu, do bliskich, aby prowadzić prywatne życie.
Fartuch jest strojem roboczym. Nie konstytuuje tożsamości Pani Sprzątaczki, podobnie jak nie konstytuuje jej wykonywanie zawodu sprzątaczki.

To samo co Pani Sprzątaczka robi przeważająca większość księży. Przebierają się w sutannę lub habit na czas wykonywania obowiązków zawodowych: aby spowiadać, odprawić mszę, poprowadzić katechezę w szkole. Następnie zdejmują ją i chowają, i prowadzą prywatne życie po godzinach. W prywatnym ubraniu wychodzą na miasto, na spacer, na zakupy.

Tylko że kapłaństwo nie jest czynnością przypadłościową, zawodem wykonywanym przez pewną część czasu, aby zarobić pieniądze na utrzymanie. Kapłaństwo konstytuuje tożsamość kapłana. Jest pieczęcią Boga wypisaną na czole. A sutanna jest tego widzialnym znakiem, podobnie jak obrączka na palcu małżonka.
Jeszcze głębsza symbolika dotyczy habitu. Święci zakonnicy i mistrzowie życia duchowego napisali o habicie i swoim umiłowaniu tego znaku całe tomy. Są to myśli bardzo piękne i teologiczne. Wystarczy zresztą wrzucić do Google’a hasła „habit życie zakonne symbolika”, żeby zobaczyć, ile nawet dzisiaj zakony piszą na ten temat. Tutaj tylko jeden cytat, z adhortacji apostolskiej bł. Jana Pawła II Vita consecrata, będącej najnowszym dużym dokumentem papieskim, poświęconym życiu konsekrowanemu:
„Zawsze, ale zwłaszcza we współczesnej kulturze, nieraz bardzo już zeświecczonej, a mimo to wrażliwej na język znaków, Kościół winien zabiegać o to, aby jego obecność była dostrzegalna w codziennym życiu. Ma przy tym prawo oczekiwać, że znacznie przyczynią się do tego osoby konsekrowane, powołane, aby w każdej sytuacji dawać konkretne świadectwo swojej przynależności do Chrystusa. Ponieważ ubiór jest znakiem konsekracji, ubóstwa i przynależności do określonej rodziny zakonnej, wraz z Ojcami synodalnymi gorąco zalecam zakonnikom i zakonnicom, aby nosili właściwy sobie strój, odpowiednio przystosowany do okoliczności miejsca i czasu. Tam, gdzie jest to konieczne z ważnych względów apostolskich, mogą także nosić zwykłe ubranie, odpowiadające ich godności oraz przepisom danego zgromadzenia, oprócz tego zaś stosowny symbol wskazujący na ich konsekrację”.

Proszę zauważyć — zwykłe ubranie mogą nosić, jeśli jest to „konieczne z ważnych względów apostolskich”, ale nawet wtedy muszą mieć na sobie jakiś znak, który ujawnia, że są zakonnikami.

Ojciec Święty ma całkowitą rację. Pochodzę z jednego z najbardziej zeświecczonych miast w Polsce. Na mszę niedzielną chodzi może kilkanaście procent mieszkańców, szerzy się buddyzm i hare kriszna, miejscem niedzielnego oddawania czci sacrum dla większości ludzi stał się hipermarket i galeria handlowa, czas spędza się na zarabianiu i wydawaniu pieniędzy, w fitnessach, klubach itp. Religia, wiara zniknęły z obszaru świadomości społecznej.
Milczące przypominanie o istnieniu Innej Rzeczywistości, jej widzialny znak, jakim jest habit czy sutanna, jest w tym mieście naprawdę rozpaczliwie potrzebne. I to wcale nie w kościele, do którego 80% mieszkańców nigdy nie wchodzi — lecz w galerii handlowej, kawiarni, kinie, tam, gdzie ci ludzie przesiadują.

Księży i zakonników w moim mieście na ulicach się nie widuje. Wszyscy chodzą po świecku. Ksiądz Jan Twardowski opowiadał anegdotę, która w zamierzeniu miała świadczyć o jego ludzkiej słabości. Mianowicie szedł kiedyś ulicą w centrum Warszawy, gdy podszedł jakiś człowiek i zapytał, czy może zrobić mu zdjęcie. Ksiądz Twardowski ucieszył się, że rozpoznano w nim znanego poetę, i zapytał: „Dlaczego chce mi pan zrobić zdjęcie?” Usłyszał: „Bo to niezwykły widok: ksiądz w sutannie na ulicy!”
Potrzebna jest jak najszybsza zmiana mentalności duchowieństwa i zakonników. Nawet nie nawrócenie — bo nie wątpię, że większość z nich jest naprawdę gorliwa — lecz zrozumienie, że znak stroju duchownego jest w dzisiejszym zeświecczonym, zagubionym, ale wbrew pozorom bardzo wrażliwym świecie podstawą praeparatio evangelica. W społeczeństwie, które nie chce już słuchać pasterzy, potrzebne jest najpierw milczące świadectwo ich zewnętrznego wyglądu i zachowania.

Jeszcze jedna migawka. Świętą Teresę od Dzieciątka Jezus pytano, jak siostry mogą nosić takie grube habity w upał. (Wtedy habitów nie robiono z materiałów na łazienkowe zasłonki). Odpowiedziała: „Pan Bóg wynagrodzi nam te grube habity”.

Warto przeczytać tekst o. Leona Knabita:
Ojca Leona słów kilka – sutanna i habit to przeżytek?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz