W Krakowie istnieje uświęcona kilkusetletnia tradycja, zgodnie z którą celebransi w niektórych kościołach zakonnych „wymieniają się miejscami” w najważniejsze kościelne święta. I tak na świętego Dominika główną mszę odprawia u nas franciszkanin, na odpust świętej Trójcy cysters, kiedy indziej karmelita itd. Z kolei dominikanin zawsze odprawia u franciszkanów w uroczystość św. Franciszka itd. Bardzo piękna tradycja. Zatem w czwartek przyszedł do nas młody ojciec Norbert, franciszkanin, i powiedział długie i mocne kazanie o potrzebie nawrócenia się. A w kazaniu zawarł anegdoty, które z pamięci cytuję:
Do księdza robiącego coś w kościele podszedł człowiek, niewierzący, i zapytał:
- Czy wy wierzycie, że hostia i wino stają się ciałem i krwią Chrystusa?
- Tak, wierzymy.
- A czy wierzycie, że Chrystus jest Bogiem?
- Tak, wierzymy.
- A czy wierzycie, że przyjmując komunię, spożywacie naprawdę ciało i krew Boga?
- Oczywiście, że wierzymy.
A na to ten człowiek:
- To kłamstwo. Gdybyście naprawdę w to wierzyli, to byście na kolanach się poruszali od samych drzwi kościoła.
Przy okazji druga anegdota:
Samolot był miotany bardzo silnymi turbulencjami. Przerażeni pasażerowie wysłali księdza do kabiny pilotów, żeby się dowiedział, co się dzieje. Piloci mu powiedzieli: „To straszne. Giniemy. Nic się już nie da zrobić. Niech ksiądz się modli i prosi o cud, bo tylko cud może nas uratować”. Ksiądz wrócił do kabiny pasażerskiej i powtórzył słowa pilotów, ale z niewielką modyfikacją: „To straszne. Giniemy. Nic się już nie da zrobić”.
Cóż, czasami tak bywa. Zawodowcom nierzadko trudniej jest zachować fascynację swoją specjalnością i uczucie do niej niż amatorom. Także specjalistom od Pana Boga. Nawiasem mówiąc, słowo amator nie oznaczało dawniej dyletanta, laika (kolejny znaczący trop językowy...), lecz miłośnika. Przecież łacińskie amo oznacza kochać, amator to ten, który kocha!
A po południu papież Benedykt poświęcił świętemu Dominikowi całą katechezę, nazywając go mistrzem modlitwy i zwracając uwagę na znaczenie odpowiednich postaw ciała:
Drodzy przyjaciele, św. Dominik przypomina nam, że u podstaw świadectwa wiary, jakie każdy chrześcijanin powinien dawać w rodzinie, w miejscu pracy, w zaangażowaniu społecznym, a także w chwilach relaksu, znajduje się modlitwa; jedynie nieustanna więź z Bogiem daje nam siłę do intensywnego przeżywania wszystkich wydarzeń, szczególnie tych najbardziej trudnych. Ten święty przypomina nam także o znaczeniu zewnętrznych postaw w naszej modlitwie. Postawa klęcząca, stojąc przed Panem, wpatrywanie się w krucyfiks, zatrzymywanie się i skupienie w milczeniu nie są czymś drugorzędnym, ale pomagają nam wewnętrznie stanąć całą naszą osobą przed Bogiem. Chciałbym raz jeszcze zwrócić uwagę, że dla naszego życia duchowego konieczne jest znalezienie codziennie chwil, zwłaszcza w czasie wakacji, na rozmowę z Bogiem. Będzie to również sposób niesienia pomocy ludziom, którzy są nam bliscy, aby weszli oni na świetlistą drogę obecności Boga, która niesie pokój i miłość, i której wszyscy potrzebujemy w codzienności.
Całość katechezy można przeczytać tutaj.
Ps. Czy ktoś z Was zna dobry polski odpowiednik angielskiego terminu follow-up?
Ad. Anegdoty o klękaniu... albo byśmy w ogóle nie odważyli się go przyjmować...
OdpowiedzUsuńDzięki Bogu Sobór w Nicei zakazuje klękania... A barokowa moda wprowadzona przez Benedykta szybko minie...
Por. Canon XX z Nicei: XX. De flectendo genu. Quoniam sunt quidam in die dominico genu flectentes et in diebus pentecostes: ut omnia in universis locis consonanter observentur, placuit sancto conciliostantes Domino vota persolvere. Chodzi o godność jaka przez zmartwychwstanie przywraca chrześcijanom Chrystus...
Dziękuję bardzo za dodatkową informację. Z tego co wiem, od czasu pierwszych soborów Kościół katolicki zarówno w nauczaniu, jak i w praktyce wprowadził wiele zmian. Jest tego świadectwem i wypowiadane przez nas podczas mszy filioque, i uroczy ołtarz główny w bazylice świętej Trójcy. Klękanie było bardzo częstą postawą już w średniowieczu, o czym świadczą i dokumenty pisane, i przedstawienia ikonograficzne z tamtych czasów. Z kolei w liturgii Kościołów wschodnich jest go bardzo niewiele. To są sprawy związane z duchowością i wrażliwością poszczególnych historycznych Kościołów. W tym artykule chodziło mi przede wszystkim oczywiście o niechęć do pokory, uniżania się, pokutowania, która jest współcześnie dość rozpowszechniona, a nie o spędzanie całej mszy na klęczkach.
Usuń