„Opisy tego rodzaju nigdy nie są czystą relacją historyczną, przede wszystkim [podkreślenie moje] wyrażają liczne treści symboliczne”.A dalej wszystko tłumaczy. Zatem cudowne przejście przez rzekę jest odwołaniem do biblijnego chodzenia Jezusa po wodzie, uratowany tonący jechał na koniu, bo woda była symbolem złych sił, a koń próżności itd., itp.
Przypomniało mi się od razu dzieło niejakiego Jean-Baptiste’a Pérèsa, który w celu ośmieszenia książki osiemnastowiecznego racjonalisty udowadniającego, że Jezus Chrystus nie istniał, lecz był postacią symboliczną, produktem mitu solarnego, skutecznie i naukowo udowodnił, że Napoleon także nigdy nie istniał; był jedynie symbolem przechodzenia słońca po nieboskłonie. Pan Pérès inteligentnie i starannie to uzasadnił, powołując się na znaczenie imion samego Napoleona i jego matki Letycji, symboliczną liczbę 12 marszałków, trzech sióstr i czterech braci, z których trzech było królami, dwóch braci i jednego syna, szczegóły różnych opisywanych czynów... i tłumacząc wszystko w kluczu symboli. Wszystko grało :D Było to w roku 1827, kilka lat po śmierci cesarza Francuzów. Zapraszam do poczytania, jest to dzieło wprost artystyczne:
Comme quoi Napoléon n’a jamais existé (po francusku)
How Napoleon Never Existed (po angielsku)
Opis życia i cudów dokonanych przez świętego Jacka (De vita et miraculis sancti Iacchonis) został opracowany przez lektora Stanisława z Krakowa w połowie XIV wieku dla potrzeb przygotowywanego procesu kanonizacyjnego Świętego. Było to niecałe sto lat po śmierci Jacka. Lektor Stanisław korzystał z różnych źródeł, w tym starannie przygotowanego spisu jego cudów. Kult Jacka, który był wielkim cudotwórcą i był bardzo kochany przez krakowian, zaczął się natychmiast po jego śmierci; i bracia bez zwłoki zaczęli przygotowywać materiały potrzebne do starań o jego kanonizację. Powołano „biuro cudów” i zaapelowano o zgłaszanie się świadków. Zgłaszający się musieli podawać konkretne okoliczności (miejsce, data, stan zdrowia itp.) cudów oraz nazwiska naocznych świadków. Wszystko to robiono z zachowaniem ówczesnych zwyczajów prawnych — jak w przypadku zeznań protokołowanych w procesie. Dbano o wiarygodność, bo wiedziano, że będzie ona sprawdzana przez Stolicę Apostolską i od niej zależy, czy papież ogłosi dekret o kanonizacji.
Wiem o tym wszystkim tak dobrze z rewelacyjnej książki pt. „Święty Jacek Odrowąż. Studia i źródła”, wydanej z okazji obchodów 750-lecia śmierci świętego Jacka w 2007 roku. Zawiera ona „Żywot” autorstwa lektora Stanisława oraz dodatkowe cuda spisane w XV wieku, inne materiały źródłowe związane ze świętym Jackiem i jego kultem, a także opracowania omawiające i weryfikujące wiarygodność tych źródeł. Jest wśród nich artykuł Raymonda J. Loenertza OP pt. „Żywot świętego Jacka” autorstwa lektora Stanisława jako źródło historyczne, relacjonujący wyniki szczegółowych badań autora nad powstaniem, zawartością i wiarygodnością tego dzieła. Dołączona jest też Nota do artykułu Raymonda J. Loenertza pióra Tomasza Gałuszki OP, świetnego historyka młodego pokolenia i koordynatora obchodów 750-lecia, zdająca sprawę z późniejszych badań naukowych nad „Żywotem”.
Do „Żywotu” dołączone są liczne przypisy. Historyk Maciej Zdanek bardzo się natrudził nad ich opracowaniem i starał się sprostować występujące czasem błędy faktograficzne oraz zidentyfikować wszelkie nazwiska bohaterów i świadków relacji o cudach, jakie tylko udało mu się znaleźć w innych źródłach tego okresu. Okazuje się, że wiele z tych osób było ówczesnymi VIP-ami: wysokim klerem, urzędnikami książęcymi, bogatymi mieszczanami, panami ziemskimi itd.
Warto zapoznać się z tą pasjonującą i przygotowaną na najwyższym poziomie naukowym (mogę to ocenić, bo sama jestem historykiem) książką pokazującą dużą wartość historyczną „Żywotu” św. Jacka oraz naświetlającą ciekawe dzieje starań o jego kanonizację. Pozwoli to każdemu na wyrobienie sobie samodzielnej opinii o wiarygodności przekazanych nam przez tradycję pisemną wiadomości o założycielu polskich dominikanów.
Jako ilustrację tego artykułu wybrałam przedstawienie świętego Jacka z ołtarza głównego bazyliki pod jego wezwaniem znajdującej się w Chicago. Stanowi ona centrum duszpasterstwa Polonii w tym mieście, a co ciekawe, posługują tam nie dominikanie, lecz ojcowie zmartwychwstańcy i siostry Misjonarki Chrystusa Króla. Jest to wspaniałe świadectwo powszechności kultu naszego wspaniałego świętego i bardzo się cieszę, że dowiedziałam się o tym właśnie dzisiaj, świętując jego uroczystość. Będzie trzeba się dowiedzieć, skąd wybór tego, a nie innego patrona chicagowskiej bazyliki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz