(Niemcy nie po raz pierwszy wprowadzają herezję do Kościoła i sądzę, że tym razem, w warunkach narastającego chaosu w polityce informacyjnej i wizerunkowej Kościoła, jaki wybuchnął wraz z obecnym pontyfikatem, znowu odniosą sukces; dopiero potem, za kilkadziesiąt lat, Kościół będzie płakał nad rozlanym mlekiem. Nie wątpię też, że wraz z tym zwycięstwem rozpoczną się miękkie lub mniej miękkie prześladowania wiernych katolików; podobne zjawiska, i szerzej cały sposób postępowania frakcji reformatorskiej — czy mówiąc wprost, modernistycznej, miały już miejsce choćby przy wprowadzaniu Novus Ordo Missae w końcu lat 6o. XX wieku).
W oczekiwaniu na ten prawdopodobny w mojej ocenie rozwój wypadków tym ważniejsze staje się uporządkowanie sytuacji eklezjalnej, okrzepnięcie wewnętrzne oraz wzmocnienie jedności wszystkich środowisk, które bronią ortodoksyjnego nauczania Kościoła katolickiego, chronionego przez jego Tradycję — nawet jeśli są między nimi różnice poglądów co do innych zagadnień.
Wypowiedzi arcybiskupa Pozzo wspierają też pracę nad oczyszczeniem powszechnego odbioru dokumentów Soboru Watykańskiego z fałszywych interpretacji narzuconych przez, działających od 50 lat w równie hucpiarski sposób jak obecnie kard. Kasper i spółka, wyznawców tzw. Ducha Soboru. Odkłamanie nauczania ostatniego soboru to najpilniejsze dzisiaj zadanie dla wszystkich ortodoksyjnych katolików. Jest to konieczne, aby uchronić Kościół katolicki przed kolejnym nieszczęściem takim jak rewolucja protestancka, i to podobnych rozmiarów.
Moderniści są jak agresywne imperium w rodzaju rosyjskiego czy prusko-hitlerowskiego; będą jak walec parli do przodu aż do chwili, gdy zostaną zatrzymani. (Inna paralela to świetnie znana z teorii rewolucji zasada ruchomego horyzontu). Im szybciej się to uda zrobić, tym mniej będzie ofiar. A teraz chodzi już nie o księgi, śpiewy i zwyczaje liturgiczne, choćby najświętsze i najpiękniejsze, lecz o zagrożone życie tych najbardziej bezbronnych, dzieci — cierpiących z powodu rozbicia rodzin i utraty rodziców oraz oddawanych homoseksualistom na zabawki seksualne pod pozorem adopcji (żadna tajemnica, są już badania psychologów amerykańskich).
Abp Pozzo zaznaczył jednak, że przezwyciężenie trudności o charakterze doktrynalnym nie oznacza, że Bractwo musi się wycofać ze swych zastrzeżeń czy poglądów na temat niektórych aspektów, które nie dotyczą wiary, lecz zagadnień duszpasterskich lub niedefinitywnego nauczania Magisterium. W ramach tego, co nie podlega negocjacji wymienił Professio fidei — wyznanie wiary oraz uznanie zasady, że jedynie Magisterium Kościoła została powierzona władza autentycznej interpretacji Słowa Bożego. Jest to doktryna katolicka przypomniana przez Sobór Watykański II, ale nauczana już przez Piusa XII w encyklice Humani generis. W konsekwencji, choć istnieją różne stopnie władzy i posłuszeństwa wiernych jego nauczaniu, niczego nie można stawiać ponad Magisterium.
Abp Pozzo wyraził nadzieję, że na tak określonych warunkach doktrynalnych uda się ustalić punkty wspólne i dojść do porozumienia. Stolica Apostolska pozostawia bowiem pole do refleksji nad zastrzeżeniami do pewnych aspektów i sformułowań dokumentów soborowych, a także do niektórych posoborowych reform, które nie dotyczą kwestii dogmatycznych i nie podlegających dyskusji.
Watykański hierarcha potwierdził też, że dokumenty Vaticanum II w różnym stopniu angażują władzę Kościoła i w konsekwencji w różnym stopniu są wiążące dla wiernych. Na przykład konstytucje Lumen gentium o Kościele i Dei Verbum o Objawieniu Bożym mają charakter deklaracji doktrynalnej, choć nie zawierają definicji dogmatycznej. Natomiast deklaracje o wolności religijnej i religiach niechrześcijańskich, a także dekret o ekumenizmie mają inny i mniej wiążący charakter — zaznaczył sekretarz papieskiej komisji.
Cała informacja: Stolica Apostolska nie chce od lefebrystów kapitulacji
(tytuł, rodem z tabloidu, oryginalny)
Dzięki za ten artykuł i myśli, czytam to 25.VIII.2015 ale chyba wszystko jest aktualne.
OdpowiedzUsuńTak teraz sobie myślę - w myśl Pani tezy o bezpiecznej przystani - że gdyby miało dojść do zmiany doktryny lub innych mniej drastycznych zmian ale jednak w duchu 'heretyckim', to Bóg już ma jakoś to wszystko 'przewidziane' i zadba o swoją wierną Resztę. by miała gdzie się schronić, miała jakąś pomoc od zdrowej hierarchii, itd.